Forum Policyjne - Rekrutacja do policji - Testy do policji
Ustanowienie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym - Wersja do druku

+- Forum Policyjne - Rekrutacja do policji - Testy do policji (https://www.forumpolicyjne.com.pl)
+-- Dział: Forum policyjne (https://www.forumpolicyjne.com.pl/dzial-forum-policyjne)
+--- Dział: Praca w policji (https://www.forumpolicyjne.com.pl/dzial-praca-w-policji)
+--- Wątek: Ustanowienie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym (/temat-ustanowienie-obroncy-w-postepowaniu-dyscyplinarnym)



Ustanowienie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym - Kancelaria Prawna Łabuz - 09.11.2020

Witam,


Czy mieliście w służbie do czynienia z sytuacją, gdy równocześnie policjant i jego przełożony poprosili was o bycie ich obrońcą w trybie art. 135f ust. 1 pkt 4a ustawy o Policji?

Jak sądzicie co należałoby w takiej sytuacji zrobić, jeśli ich interesy w prowadzonym postępowaniu byłyby rozbieżne?



RE: Ustanowienie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym - Kancelaria Prawna Łabuz - 10.11.2020

Witam ponownie,

Opiszę wam jak się sytuacja w ww. sprawie przedstawiała.

Otóż kiedyś pracowałem w jednym wydziale, a później przeniosłem się gdzie indziej. Po pewnym czasie przyszedł do mnie kolega M. z dawnego wydziału i powiedział, że wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne i spytał czy zostałbym jego obrońcą.

Z przekazanych informacji wynikało, że kolega M. otrzymał od naczelnika M. polecenie realizowania pewnego zadania, które powodowało, że w bardzo długim czasie praktycznie był nieobecny w miejscu pełnienia służby. Wpływały dokumenty, a on ich nawet nie odbierał, bo nie miał jak – był ciągle w rozjazdach. Dogadał się więc ze swoim kolegą z pokoju, żeby przejął te dokumenty na siebie i tamten się zgodził. Ten drugi udał się do naczelnika M. z prośbą o ich przedekretowanie na siebie, a naczelnik M., który nie do końca dogadywał się z kolegą M. uznał, że nie odbieranie dokumentów przez taki czas jest nie wykonywaniem poleceń służbowych i napisał notatkę służbową o wszczęcie przeciwko koledze M. postępowania dyscyplinarnego.

Po wysłuchaniu kolegi M. zgodziłem się zostać jego obrońcą.

Wyobraźcie sobie jakież było moje zdziwienie Zdziwko , gdy dosłownie kwadrans po jego wyjściu pojawił się u mnie mój kolega naczelnik M. z prośbą – uwaga, uwaga – abym został jego obrońcą w postępowaniu dyscyplinarnym!

Okazało się – choć on się oczywiście do tego nie przyznał - że na podstawie napisanej przez niego notatki wszczęte zostało przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne za brak nadzoru w sprawie kolegi M., czyli inaczej mówiąc przez swoją głupotę gość dokonał samopodpie***lenia w obecności przełożonego za 100 punktów ?

Pomimo, że to też był mój kolega odmówiłem mu udzielenia pomocy.

Po pierwsze z przyczyn formalnych, bo nie mogłem reprezentować w tej samej sprawie dwóch stron konfliktu, a po drugie, bo po prostu przyszedł do mnie później. Sumarycznie nie bez znaczenia był też fakt, że po tym jak został naczelnikiem trochę mu się – jak to często w takich przypadkach bywa - „pogorszyło” z byciem po prostu człowiekiem.

Tak więc w sprawie tej wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne, które dla kolegi M. trwało 6 lat, a dla naczelnika M. parę miesięcy.

Jak sądzicie dlaczego tak różnie to wyglądało dla każdego z nich?


RE: Ustanowienie obrońcy w postępowaniu dyscyplinarnym - Kancelaria Prawna Łabuz - 12.11.2020

Witam kolejny raz Duży uśmiech
 
Zacznę może od starszeństwa czyli naczelnika M.
Po wszczęciu postępowania przesłuchano wszystkich policjantów w wydziale i okazało się, że działania naczelnika M. skutkowały postawieniem mu trzydziestu kilku zarzutów związanych z niedopełnianiem obowiązków i przekraczaniem uprawnień.
Chciałoby się powiedzieć, że wyleciał z Policji z hukiem, ale żeby nie nadawać sprawie rozgłosu odbyło się to po cichu i w białych rękawiczkach.
Skutkiem ubocznym notatki naczelnika M. była ujawniona u jego przełożonego D., przemożna i niczym wcześniej nie zapowiadana gwałtowna chęć odejścia na emeryturę – gdy zorientował się, że grozi mu postępowanie dyscyplinarne za brak nadzoru nad działaniami jego totumfackiego naczelnika M.
Tak więc jedną notatką naczelnik M. pogrążył siebie i swojego kumpla przełożonego Oczko
Swoją drogą, gdyby wtedy przyszedł do mnie po pomoc w jej sporządzeniu to wyjaśnił bym mu, że błądzi... 
 
A co z kolegą M. zapytacie?
Otóż, postawiono mu zarzuty, ale aby sprawy bez potrzeby nie nagłaśniać - uznano winnym bez ukarania.
Nie wiem czy wiecie, ale samo uznanie winnym nawet bez ukarania jest uznaniem popełnienia przez policjanta przewinienia dyscyplinarnego i skutkuje utratą części nagrody rocznej zwanej trzynastką (art. 110 ust. 5 pkt 2 ustawy o Policji).
Ponieważ w ramach analizy sprawy uznałem, że zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala na jednoznaczne postawienie zarzutów koledze M., a tym samym na określenie stopnia jego zawinienia jako obwinionego, a który to stopień zawinienia ma przełożenie na wysokość kary - odwołałem się od ww. decyzji do wyższego przełożonego dyscyplinarnego.
Po podtrzymaniu przez niego decyzji o ukaraniu, odwołałem się z kolei do wojewódzkiego sądu administracyjnego z wnioskiem o uchylenie decyzji o zakończeniu postępowania dyscyplinarnego celem uzupełnienia materiału dowodowego w sprawie.
WSA przychylił się do mojego wniosku, a wyższy przełożony dyscyplinarny odwołał się od jego orzeczenia do NSA.
NSA – głównie z przyczyn formalnych – uchylił wyrok WSA i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia.
WSA ponownie przychylił się do mojego wniosku, a wyższy przełożony dyscyplinarny zwrócił się do NSA ze skargą kasacyjną, która to skarga została odrzucona.
 
I tak JUŻ po 6 latach sprawa wróciła - zgodnie z moim wnioskiem - do jednostki do ponownego rozpatrzenia Oczko
Wobec upłynięcia - od momentu popełnienia przez kolegę M. przewinienia dyscyplinarnego - ustawowego terminu przedawnienia sprawy, stała się ona co do istoty bezprzedmiotowa i została umorzona.
Kolega M. stał się zatem "niewinny" Anioł i odzyskał utraconą część nagrody rocznej wraz z należnymi ustawowo odsetkami.
 
Spytacie, dlaczego ludzie przychodzili do mnie po pomoc?
Odpowiadam: bo przez dwie kadencje byłem rzecznikiem dyscyplinarnym, a ponadto z uwagi na długoletnią służbę znałem się "co nieco" na pragmatyce służbowej.
Z jednej strony prowadziłem policjantom postępowania i znałem ich kręte ścieżki rozumowania, a z drugiej występowałem – oczywiście w innych sprawach niż prowadzone przeze mnie – jako ich obrońca i znałem kręte ścieżki rozumowania rzeczników dyscyplinarnych  Oczko
Jak widzicie miałem zatem troszkę doświadczenia w tej materii, a poza tym - co też nie było bez znaczenia - jako funkcjonariusz pełniłem wówczas tę funkcję pro publico bono. Lepiej było zatem poprosić o pomoc mnie niż adwokata lub radcę prawnego, prawda? Oczko
 
Obecnie jestem przedstawicielem Polskiej Kancelarii Prawnej & Bezpieczeństwa, która specjalizuje się w udzielaniu pomocy funkcjonariuszom i żołnierzom w sprawach związanych z pragmatyką służbową.

Masz kłopoty, skontaktuj się z nami (adres w stopce), a o ile to tylko możliwe - pomożemy.
Pamiętaj nie jesteś sam!