ssebekk
Mnie staruch przewodniczący Siekorski wzywał. Wyglądało to tak:
Najpierw papiery podałem sekretarce, już u niej się zapytałem, czy jakieś szanse są, ona powiedziała, że prawie żadnych. Wchodząc do gabinetu siedzi 3 osiłków. Na 1 rzut oka widać, że nie pogadasz. Karzą Ci się rozebrać do naga. Kilka skłonów, pokazać stopy, dłonie, tętno mierzą a na koniec, w moim przypadku bo byłem po zabiegu kazali mi pokazać tatuaż tatuaż, jeden z lekarzy nachylił się nad brzuchem rzucił okiem, popatrzyli na siebie i "szanowny" pan Siekorski, to ten co pamięta jeszcze I WŚ, od razu bedziesz wiedział, który to (chyba, że już nie żyje 8-) ) oznajmi Ci, że tatuaże są a ma ich nie być i dziekuje jest Pan niezdolny.
P.S za bardzo z nimi nie dyskutuj, bo oni wszystko to opiszą w papierach i jak za dużo im powiesz to oni bedą wycwanieni. Chodzi o to, że przed sądem bedziesz miał mniej argumentów jak np powiesz im, że nie ocenili stanu faktycznego tatuażu itp to oni go ocenią po swojemu i wpiszą to w dokumentacje i juz ten argument jest spalony. Jeżeli powiedzą Ci niezdolny wyjdz, jebn**j drzwami i nie dyskutuj to i tak naprawde nic nie da a może zaszkodzic
Napisz mi jaką obierasz strategię przed sądem ? Przychodzisz z jakimś obrońca? Może zechcesz być na mojej sprawie? Jakie bedziesz przed sądem stosował argumenty.
Sorry za ew. błędy ale pisze to mega na szybko bo czas nagli